Nie nawidzę wakacji!!!Nie dla mnie jakieś wylegiwanie sie na słońcu czy letni romans!!!W wakacje ciała ludzi śmierdzą potem i człowiek traci głowę!!!
Chciałabym aby już w końcu się skończyły lecz mam pecha bo moje wakacje studenckie kończą się dopiero 30 września z tego ja zawsze w pierwszy tydzień nie chodze to moje skończą się 8 października!!! Dziś przed chwilą w telewizji słyszałam o jakiejś babie z Siedlec co ma 14 dzieci!!!O rety-czy ona antykoncepcji nie znała czy co???!!!Aby tyle ich narobic!!!Jeszcze gadali,ze miłości w tej rodzinie nie brakuje a najstarsza córka ma 24 lata a najmłodszy syn 11 miesięcy!!!Zostałam kobietą a wieku lat 8 i gdybym wtedy miała chłopaka to przez całe moje życie pewnie też bym tak skończyła nie mając nic tylko zadek i prawidłowe narządy rozrodcze!!!Jak ja rodzin wielodzietnych nienawidzę!!! Zamiast powtarzac mi,że mam się wykształcic i pozwolic mi się spokojnie bawic to wmawiano mi,że jestem ładna i mam sobie znaleźc chłopaka a co za tym idzie później miec z nim dzieci!!! Nie interesują mnie związki ani znajomości z chłopakami.A już tym bardziej nie poznanymi w sieci!!!To,że z kimś sie dobrze gada w virtualu nie oznacza,że tak będzie w realu!!!Pozatym usunęłam możliwośc napisania do mnie poprzez blogi,z racji tego,że pisali do mnie jacyś młodzi chłopacy i pisali mi,że mogą ze mną znależc wspólny język.Jakżemożna znakleźc z kims wspólny język nie widząc kogoś w realu tylko poprzez maile??? Pozatym nie szukam sobie męskiej znajomości nawet w realu:)))Jeden Florian mi wystarczy:))) Tylko gdzie on jest teraz??? Rety-jakie nudy,nie nawidzę wyjazdów i wakacji oraz obcych terenów i Casanowów!!!Kiedy w końcu lato się skończy???!!!Dla mnie to wieki!!! Jedno juz wiem na pewno-na Nadodrze ani nawet do portu nie wrócę!!!Nie mam już ochoty na powrót. Jestem wolna.Wolna od Nadodrza,które mnie więziło.Chciałabym jechac do Bensheim ale nie pojadę w ciemno ponieważ nie wiem czy Florian nadal tam mieszka i jest chociaż ktos kto go zna. Jestem wolna.Chciałabym aby Florian któregoś dnia przeczytał to,co ja do niego czuję i aby się ze mną spotkał ale nie jest to chyba możliwe. Chyba,że sama będę sławna i ogłoszę w swoich utworach Techno jak bardzo go kocham i aby to wiedział!!! Kiedy idę na spacer-patrzę w niebo.Florian kochał niebo-ja to wiem.Mam nadzieję,że on też na nie patrzy…Wyciągam ręce jakby to był on(nawet miał utwór Techno,który nazywał się „Arms of Heaven”!!!)i czekam aż się odezwie!!! Byłam tydzień temu na tym stadionie ale nie mięli kiełbas:(((Zostałam za to zaproszona na święto kiełbasy,które odbędzie się w połowie sierpnia. Czy w Besheim też mają święto kiełbasy i czy mozna spotkac tam Florian’a???A nawet jesli nie mają to gdzie go można spotkac i czy ma już kogoś??? Ja już to na każdym blogu piszę… Florian.Gdzie jesteś???!!!
0 Komentarze
7/17/2008 0 Komentarze O pozycji społecznejPrzychodzi facet do burdelu.Bierze sobie panienkę i robi z nią co swoje.Po skończonej robocie chce zapłcic a przy kasie mówią mu:
-Dzisiaj Pan nic nie płaciu bo Pan jest naszym honorowym gościem i w nagrodę dostanie Pan od nas 1000 złotych. Facet się zdziwił ale ucieszył.Na następny dzień opowida swojemu koledze o tym co przeżył w tym budrelu.Jego kolega nie wierzy ale postanawia tam pójśc i spróbowac.Kiedy już też skorzystał z ich usług,idzie do kasy i chce zapłacic a przy kasie mówią mu,że jest gościem honorowym i jeszcze dostanie od nich 500 zł. Zdziwiony pyta się dlaczego on ma dostac tylko 500 zł a jego kolega był tu wczoraj i dostał 1000 zł a on tylko 500. Odpowiadają mu: -Bo Pan jest szefem telewizji regionalnej a kolega centralnej. Morał z tego taki,że im większa ma się pozycję społeczną tym lepiej cię traktują.Bo taka jest prawda.Zauważyłąm,że dzieci dyrektorów czy ważnych biznesmenów w szkołach są traktowane lepie a ktoś kto ma tylko kochaną mamę i tatusia tak jak ja i nic więcej i nie pochodzi z wpływowej rodziny to ma przesrane i każdy traktuje go tak,jakby w przyszłości był tylko rodzicem i nikim więcej.Zawsze mi mówiono,że się nie wykształcę i mam sobie znaleźc chłopaka póki jestem młoda ale ja tego nie chciałam i nie chcę i ja też w przyszłości chętnie bym pomiatała takimi co skończyli tylko 8 klas podstawówki,gimnazjum albo nawet nie skończyli podstawówki a znam parę takich dziewcząt w Twardogórze co mają dziś 16 lat,roczne dzieci i po raz trzeci siedzą w pierwszej klasie gimnazjum!!!Na razie chodzą do szkoły bo nie mają jeszcze lat 18 ale jak będą pełnoletnie to kto chciałby na 6 rok zostawic takie „dziecko z dzieckiem”w pierwszej gimnazjum???Pozatym takie gówniary nie mają już takiego obowziąku. Denerwują mnie tacy ludzie.Wprzyszłości tylko państwo będzie im dawac na życie bo za utrzciwą robotę to się nie weźmie tylko z naszych podatków będzie brało forsę a ja na takie ani grosza nie dam!!!To ja już wole dac na ratowanie lasów równikowych czy zabytków niż na 18 letnią matkę z dwójką dzieci!!! Mnie traktują ludzie gorzej niż kogoś kto ma wyższe stanowisko,ponieważ mam kochającą mnie mamę i tatę oraz jestem jedynaczką a moja mama nie ma matury a tata nie ma studiów więc skoro dzieci dziedziczą swoje zawody por rodzicach to i ja będę nikim ale tak nie musi byc!!!Słyszęliście chyba historię „Od pucybuta do milionera”.Może i brzmi jak bajka ale może stac się prawdą bo już nie po raz pierwszy ktoś jak się uparł to dostał to czego chciał: pieniędzy, prestiżu i szacunku. Na razie jestem jeszcze nikim ale już po mału kimś bo mam maturę i mogę się tym poszczycic a nie to co ktoś kto tej matury nie zdał i ma śmiedzące bachory i brak wykształcenia!!! Dla mnie szczęscie to byc poważanym i wykształconym niż miec dzieci i męża i rodzinkę!!!Moja matka zamiast powtarzac mi abym się wykształciła to powtarzała mi,ze jestem ładna a co za tym idzie nie chce aby taka ładna dziewczyna się zmarnowała i lesbijka została tylko chce abym miała rodzinę!!! Wolę byc wykształconą despotką niż miłą i ładną idiotką!!! 7/17/2008 0 Komentarze Oderbach i OdermanPisałam tutaj kiedyś małą wzmiankę na tym blogu o kasztanach,które stoją na Nadodrzu i bardzo je kocham.Nie po raz pierwszy dawały mi cień w upalny dzień.
Nazwałam je Oderbach i Oderman.Znajdują się na przystanku Polbusowym przy Nadodrzu,tam naprzeciwko kiosków.nie są to te same kioski,które stały kiedyś na Placu Powstańców Wielkopolskich przed remontem tylko inne. Pod tymi kasztanami zawsze siedzę i piję.Jest mi tam wygodnie no i przy okazji widzę tez co się dzieje na Nadodrzu.Widze jak jakaś dziewczyna chodzi i pyta się każdego czy nie mógłby jej pozyczyc złotówki bo zabrakło jej do biletu na busa.widze jak menele łażą i chleją oraz grzebią w śmieciach.Widzę też jak normalni ludzie,którzy podróżują przez Nadodrze też tu bywają.Widze jak się spotykają ludzie po podróży bo tu się umówili. Widzę stąd wszystko.Widze Plac Powstańców Wielkopolskich po remoncie,który rzeczywiście według mojej prognozy wygląda jakby był lalką Barbie po 10 operacjach plastycznych. Kasztany to moi partnerzy.Stoją sobie obok siebie jak stare,dobre małżeństwo.A może to bracia???Nie wiem ale dobrze mi wśród tych dwóch kasztanów.Kiedy w maju podczas matur kwitną są wspaniałe.Nie wiem ile moga miec lat ale nie są już najmłodsze ale nie znowu az takie stare.One są świadkami rozmów ludzi,które przypadkowo słyszą gdy ludzie rozmawiają przez telefon z tych budek,które czasem bywają popsute.Te budki to tak zwane „wrzucanki”. Wrzuca się do nich 50 groszy i torhcę się pogada:)))Kasztany stały tam podczas powodzi, pewnie i dwie wojny światowe przeżyły tak samo jak i osobiście Nadodrze.Pod tymi kasztanami często się umawiam by negocjowac.Kiedy kłócę się z osobami z Nadodrza albo z Michaliną to tam się spotykamy aby negocjowac. Stoja obok siebie ale z jakims dystansem. Pomiędzy nimi sa budki telefoniczne. Kiedy tam wśród nich jestem to czuję się jakbym była królową Nadodrza a one moimi strażami królewskimi z gwardii.Czuję się jakby stały tak nie od parady tylko jak prawdziwi strażnicy jakich mozna spotkac przy królowej Elżbiecie II.Jak kiedyś opowiedziałam o tym Michalinie jakie ja mam odczucia na Nadodrzu to mnie wyśmiała i powiedziała,że do Elżbiety II to jeszcze mi daleko!!!A gdzieś mam tę uwagę Michaliny.W końcy czyżbym tylko ja zauważała prawdziwe piękno Nadodrza??? To są te kasztany ale torchę je Polbus przykrył: Widac kioski(to pomarańczowe z tyłu za autobusem) a w oddali płaczącą wierzbę po lewej stronie zdjęcia. Ten kasztan po lewej to Oderbach a ten po prawej to Oderman. PS:Nie jestem autorką akurat tego zdjęcia!!! Zdjęć już nie ma!!! U mnie wszystko cokolwiek posiadam-ma swoją wartośc.Z każdą moją rzeczą jaką posiadam przeżyłam i przeżyję niejedną chwilę.Pomimo tego iż moja głupia stara uważa,że ja mam za dużo np.blzek to ja w każdej chodze i mam gdzies co ona gada no i dokupuję sobie nowe:)))
Nie wyrzucam nawet starych biletów kolejowych,na których jechałam na Nadodrze. Każdy z nich przypomina mi o niepowtarzalnych chwilach spędzonych na Nadodrzu,czasach,w których jeszcze nie miałam nic lub kiedy walczyłam o swoje.Zdawałąm maturę i do dziś mam te bilety.Schowane w portfeliku z Winx. Też jest mi cenny.Wszystko jest mi cenne. Kolekcjonuję gazety z Witch’a.Mam każdy numer:)))Uzupełniłam moją kolekcję bo zbierałam od 67 numeru a pozostałe 66 uzupełniłam na Allegro.Najtrudniej było dostac pierwszy numer ale w końcu się trafił ktoś kto oferował pierwszy numer i nie musiałam skupywac całej kolekcji od nowa aby mi się nie powtarzały:))) Jak idę na zajęcia to zawsze z nowym numerem Witch’a,którego sobie czytam na przerwie(bo raz na lekcji czytałam ale już więcej czytała nie będę-chyba,że z nudów na niemieckim:))) Siedze w porcie na Nadodrzu przed zajęciami i czytam Witch.W nim różne nowe historie z zycia Witch.Tylko na Nadodrzu mogę spokojnie czytac i wyobrażac sobie,że na Nadodrzu jest świat Witch,który tak mocno go przypomina. Na Nadodrzu mogę się bawic w co chcę i nawet nie chcę słyszec od mojej głupiej matki czy innych,że na zabawę w wieku lat 33 jestem za stara!!!A co ja mam się bawic-w łapanie śmierdzących jaj i „małego” jak inne kobiety w moim wieku???Każdy kto się ze mnie wyśmiewa jest moim wrogiem nr 1!!! Ale Nadodrze to chyba je opuszczę bo róznie fajnie bawię się w Twardogóze a Witch czytac mogę wszędzie:))) Dla mnie rzeczy mają swoją wartośc a ja słyszałam coś o takich ludziach,którzy potrafią opowiedziec historię tej rzeczy i powiedziec co widziała i kto ją posiadał i ile osób i co przeżyła, do czego służyła,kto od kogo ją dostał.Nie wiem czy to mozliwe i jak to możliwe ale czasem czuję sama,że to co posoiadam mnie kocha i ma swoją włąsną życiową historię,którą razem ze mną utworzyło. Mam zegarek,którego kupiłam daty 16 grudnia 2003 roku kiedy żyła jeszcze moja córka Cyanide(dla przypomnienia nie była człowiekiem tylko profilem bio-chem aby se ktoś nie myslał,że ja bachory miałam!!!) i nosze go przy sobie do dziś bo jak na niego spojrzę to przypominam sobie jak na niego patrzyłam kiedy jeszcze Cyanide żyła albo jak na Nadodrzu czekałąm na osoby z Nadodrza a one nie przychodziły. Kocham wszystko co mam:))) I nigdy w życiu nie sprzedałąbym mojej kolekcji i nie chcę miec rodzinki a przeważnie jak na przykład facet był wielkim kolekcjonerem to kiedy się ożeni to sprzedaje całą swoją kolekcję bo żonie się nie podoba i sam nie ma już czasu i pieniędzy bo ma rodzinkę!!! Za to również nie nawidzę rodzin!!! Mam poduszki z Witch’a,które kupiłam do mojej kolekcji i pamiętam ile z nimi przygód miałam chociażby nawet przez tę całą drogę,przez którą wiozłam je do domu.Byłam z nimi na uczelni,przytulałam się do nich kiedy nie zaliczyłam ekonomii albo zagadał do mnie jakiś chłopak w pociągu-a to wszystko w ciągu jednego dnia!!! Ciekawe co by mi opowiedziało Nadodrze jakby umiało mówic???Chciałabym zrozumiec mowę Nadodrza i co mi powie.Raz słyszałam bicie serca Nadodrza to kto wie:))) Zauważyłam,że w dzisiejszych czasach ludzie nie wiedzą co tak naprawdę jest dobre.Chca coraz więcej a kiedy już dostaną to co chcą to stare wyrzucają lub oddają.a czemu już tego nie zachowują???
Ja bardzo przywiązuję się do każdej rzeczy, którą mam bo tyle ile razem przeżyliśmy to tyle jest warta i nie zamieniłabym nigdy na żadną inną.W dzisiejszych czasach wszystko traci na swojej wartości-nawet uczucie.Małolaty po to by miały na nowszy numer komórki niz może na to pozwolic budżet ich starych to oddają się sponsorom i dzięki temu sprzedają swoje uczucia.Ale ona na wieki młode i piękne nie będą a na ich miejsce przyjdą młodsze i ładniejsze a one ze swoimi wyrzytymi ciałami w wieku lat 25 będą wyglądały na 40 albo więcej!!! Czy nowy numer komórki jest warty całego życia???Albo małolatom się nudzi albo nie wiem co.Albo jeszcze porusza mnie to,że czemu ludzie nie pielęgnują tego co mają tylko wolą kupic nowe meble niż zostaiwc te od babci???Dawniej to ludzie szczycili się tym,że mają coś przekazywane z pokolenia na pokolenie i pięlęgnowali w ten sposób wspomnienia przodków bo ktoś musiał się tej rzeczy kiedyś dorobic a teraz to ludzie gdzieś mają coś co wyprodukowano,np.na początku XX wieku bo bardzie wolą miec szafę z lustrem przy łóżku niż XX wieczny regał. Nie rozumiem ludzi… Kiedyś rzeczy,które kupywało się za dolary w Pewexie to były odciepy z importu,które za granicą albo wyszły z mody albo miały wady produkcyje lub też nie sprzedawały się dobrze ale my Polacy mogliśmy się cieszyc,że kupiliśmy zachodni odciep??? To samo jest teraz tyle,że nie z odzieżą tylko z jedzeniem z McDonald’a,które zamiast najzdrowszej żywności serwuje odciepy.Socjologowie i psychologowie wyodrębnili już zjawisko zwane McDonaldyzacją społeczeństwa,która polega na tym,że ludzie wierzą jak w Boga w jedzenie z McDonald’s i otaczają je jak miejsce kultu.Jedzą jak zahipnotyzowani to co im serwuje nawet jeżeli to wyzyskuje ich kieszenie bo to co McDonald’s nazywa dużą porcją frytek to jest zwykłe oszustwo bo oni tyle nasypują frytek co mała garśc a za to nasypują nierównomiernie do torebki,tak aby frytki wystawały i by porcja wyglądała na większą. Ludzie sami nie wiedzą co jedzą… A może by tak arbuza??? Porównując lata PRL-u z dzisiejszymi to naprawdę czasem tamtejsze wydawały mnie sie lepsze.Chociażby dlatego,że wówczas smak kiełbasy to był smak kiełbasy a nie samej żelatyny z odciepami mięsnymi.
Wówczas do kiełbas nie dodawało się chemii a żywnośc była o wiele zdrowsza.Kiedyś pamiętam jak jadłam smaczną kiełbasę z okazji święta 22 lipca(nie pamiętam co to za święto było ale kiełbasy były dobre).To było na Grabownie Wielkim w jakimś dziwnym PGR-rze a kiełbasą częstowano nie pytając o symboliczną złotówkę. Nie trzebabyło przynależec do jakiegoś związku aby świętowac.Tego dnia były darmowe i smaczne kiełbasy i tyle:))) A teraz???Jak jem kiełbasę(współczesną)to tak jakbym ja jadła gumę!!!Kiedyś to były czasy i pomimo iż Polska taka biedna to była o wiele bogatsza od Ameryki.Ameryka to tylko taki bogaty kraj udaje a kto tam pojedzie i spodziwea się krainy wiecznego szczęscia to zastanie obraz nędzy i rozpaczy.Kolorowe sklepy i żarcie z Mc Donalds jest tylko przereklamowane a tak naprawdę oni mają tam więcej bezdomych niż Polacy ludzi w wiosce!!!] Nawet my za PRL-u chcęliśmy okazac pomoc tej biednej Ameryce bo chcięliśmy im dac chociaż koce dla bezdomnych a oni wielce się urażają!!! Tylko szkoda,że teraz nikt nie produkuje już takich kiełbas jak za PRL-u tylko w dzisiejszych sklepach mamy hamburgery na wzór Amerykańskiego jadła:((( Jak na 22 lipca były potańcówki i te darmowe kiełbasy za czasó PRL-u to człowiek czuł się jak w raju a teraz emigrowac trzeba bo Polska wydaje się biedniec ale ja bym nigdy w zyciu nie zostawiła swojego kraju tylko dlatego,że tu mi nie dają zarobków jakie za granicą oferują za tę samą czynnośc w podwójnej ilości. Tylko niech przywrócą te kiełbasy z PRL-u!!! Ide sobie na jakieś zawody na stadion w Twardogórze bo tam tez ma byc kiełbasa dla zawodników to czemu i nie jedna dla kibicki:))) Na sportowych świętach też kiełbasę dają:))) Dobra wiadomośc dla fanów Michaliny W.-mojej byłej Nadodrzańskiej przyjaciółki.
Widziałam się z nią.W atmosferze pokojowej ale kiedy wspomne sobie nasze spotkanie to az ciarki mi przechodzą po plecach!!! Nie wiem czy mogłabym to co teraz opisze nazwac powrotem królowej Nadodrza czy tez może moim odejściem bo w końcu na Nadodrzu bywałam często ale bez Michaliny a tego dnia akurat kiedy się z nią widziałam to kończyłam rok akademicki i miałam koniec egzaminów. Tak czy inaczej po tym jak stał się ten cud i zdałąm to zadzwoniłam do Michaliny.W celach pokojowych.Tak jak ambasador pokoju chciałam się z nią widziec i zgodziła się na spotkanie ale widziałysmy się aż dwa razy!!!Podczas spotkania nic nie rozmawiałysmy na temat zgody,więc nie wiem czy jestem z nią pogodzona czy też pokłócona,ponieważ nie podałyśmy sobie nawet ręki ani nie było nic na ten temat wymówione czy jesteśmy przyjaciółkami. Swoją drogą to ona już mnie mało obchodzi-powiedziała mi,że ma dużo przyjaciółek ale z tego co mi powiedziała to czytała o sobie na blogach!!!Wie też gdzie studiuję i na jakiej ulicy bo to tez wyczytała na blogach. Ja jej gadałąm,że nie nawidze Wrocławia i mieszkańców tego brzydkiego miasta a oina do mnie zaraz wyskakuje z textem,że ona nie nawidzi Niemców za to co robił hitler i powiedziała mi,że jej zdaniem mogliby to całe Nadodrze wyburzyc a ją by to nie obchodziło!!! Gadała mi,że ona nic z tych moich blogów nie rozumie!!!Ja jej tez nie rozumiem!!!I jeszcze gadałą mi o tym,że ona nie kradnie pieniędzy!!! Spotkania były krótkie i trwały góra 20 minut ale przez ten czas zdążyłyśmy przeprowadzic je w atmosferze pokojowej.Czułam się jakbym była jednak tą ambasadorką pokoju i tak jakby mi jednak zależało na pokojowej relacji z tą mieszkanką Nadodrza.Chociaż ona sama Nadodrza nie nawidzi to mieszka w tej dzielnicy. W numerze witch,który wówczas był aktualny(był to numer 137 zatytułowany „Poza granicami”)było tak,że witch musiały podróżowac po światach,które Kondrakar ma pod swoją opieką i musiały wykonywac tam misje pokojowe. Tak samo i ja wykonałam misję pokojowa z Michaliną W.:)))Ale powiem szczerze,że naprawdę cięzko mi było. Nie wiem czy powrócę na Nadodrze… Dosyc często bywam pytana o to czy naprawdę odejdę na zawsze z Nadodrza.Na to odpowiadam a co komu do tego pozatym co komu z tego przyjdzie czy ja tam bedę czy nie będę.
To samo się tyczy tego czy ja odejdę ze studiów.Przpomniała mi się taka scena,która miała miejsce ponad miesiąc temu. Siedzę sobie na ławce na uczelni a obok mnie siedzą koleżanki i ja płaczę,że nie zdam(bo miałam nie zdac i bałam się a mając 7 zagrożeń oceną niedostateczną to rzeczywiście mi było nie do śmiechu).Myslałam już tylko o jednym-o odejściu ale ratowałam jeszcze co mogłam. Wstawię odpowiednio to ilustrujący obrazek bo zdjęc w tym momencie nie robiłam: Wszyscy się cieszyli bo mięli już prawie wszystkie wpisy i pozaliczane aby mi szczęście nie dopisywało.Wszyscy radośni dookoła aby ja płakałam.Ubierałam się nawet na czarno i lamentowałam sama nad sobą bo każdy był uśmiechnięty i zamiast mnie żałowac to witał mnie z usmiechem na twarzy.Im łatwo mówic skoro zdali!!!Nie chciałam byc czarną owcą,która jako jedyna nie zaliczyła to lamentowałam i płakałam i myslałam o tym aby jaknajszybciej znaleźc się już w Bensheim i studiowac w Darmstad.Co z tego wynikło??? Nie wazne co.Ale gdybym miała tę mozliwośc aby zamienic się z kimś na życie to chętnie bym to zrobiła z Florian’em Preis’em z Bensheim. Studiował w Darmstad architekturę i chemię no i na dodatek tworzył Techno wraz ze swoim najlepszym przyjacielem.Zawsze chciałam tak życ jak on,byc taka jak on i gdybym prowadziła taki tryb życia jak on to nie musiałabym lamentowac!!! Nie to aby moje życie i się nie podobało ale chyba każdy z nas chociaż raz chciałby się zamienic z kimś miejscami.Chociażby jak w historii „Księżę i żebrak”,gdzie to bohaty zamienia się miejscami z biednym aby przekonac się jakie jest inne życie. Ja gdybym urodziła się w Bensheim tak samo jak Florian to uczęszczałabym do szkoły podstawowej Joseph Heckler Schule in Bensheim w latach mniej więcej od 1981 do 1988,potem był sobie znalazła jakieś liceum. Na przykład mogłabym uczęszczac do PflegeSchule Bergstrasse in Bensheim. Na studia poszłabym do: -Euro Schulen Worms na kierunek Informatik -Martin Buber Schule na kierunek Sprach Intensiv Klasse -FachhohSchule Worms na kierunek Międzynarodowa Gospodarka i Ekonomika Przedsiębiorstw. Tak wyglądałoby moje życie do tej pory gdybym otrzymała tę sznasę i urodziła się w Bensheim. Jednak tam się niestety nie urodziłam więc muszę to jakoś znieśc. Znieśc,że w papierach mam zaznaczone,że urodziłam się w niewłaściwym miejscu i czasie-Wrocławiu… Sa takie chwile kiedy mam ochotę nabic komuś guza za samo to,że jest Wrocławiakiem!!!A już tym bardziej mam ochote nqabic komus guza kto uwielbia serial „Pierwsza Miłośc”,”Fala Zbrodni” czy tym podobne wrocławskie produkcje grupy ATM!!!
Wiecie czemu teraz jestem taka wściekła???!!! Bo ominie mnie Love Train!!!Love Train to doskonałe połączenie czegoś co lubię:koleji i muzyki Techno.Love Train to pociąg,który jedzie na Love Parade i dowodzi mu moja najukochańsza radiostacja Sunshine Live.Na pokładzie tego pociągu bawią się imprezowicze i garją DJ-e.A co najlepsze w tym roku ten pociąg zawita do…Bensheim!!!Tak!!!Do Bensheim!!!Nawet na plakacie pisze: Moje Nadodrze też ma coś tylko,że Pociąg do historii,gdzie prezentowane w nim są czasy historyczne a nie muzyka Techno ale to nie to samo co Love Train!!! Dlaczego to zawsze mnie musi spotykac???!!!Dlaczego musze przegapiac w życiu takie okazje!!! Wrocławiaki mają tylko swoją Halę Ludową gdzie im Avril Lavigne gra,która mierzy tylko 158 cm i prawie jest jak Aneta Zając no i przyjeżdżają na Juwenalia Cosmic Gate czy Blank & Jones ale to nie to samo!!!We Wrocławiu imprezy są tylko dla fanów ATM-owskich produkcji i Barów czy „Pierwszej Miłości”a nie dla prawdziwych fanów Techno!!!Do dibała!!! Oto atrakcje jakie przegapię: Od 18 do 19 lipca 2008 Love Train jedzie po różnych stacjach.Do Bensheim zajeżdża o godzinie 2:51 daty 19 lipca 2008 a wraca o godzinie 16:21 20 lipca 2008!!! Na pokładzie grają DJ-e tacy jak:
Prędzej niż Bensheim odwiedzę chyba Kłodzko.To piekne miasto nie leży znowu az tak dlaeko od mojej Twardogóry no i…jest miastem partnerskim Bensheim,które organizuje takie wymiany kulturowe pomiędzy uczniami czy studentami!!!Jak ja im zazdroszczę,że on sa tak blisko Bensheim!!!Nie to co ja-nie nawidzę Wrocławia i conajwyżej mogę zrobic wymianę kulturowa z jakimś smierdzącym Wrocławiakiem lub Uzbekistańczykiem o nazwie Okił Khamidov i tańczyła na rurce w klubie go go jak drobna mierząca tylko 161 cm Anetka Zając!!!
Nie nawidzę Wrocławia a żeby zachowac dobre relacje z mieszkańcami tego miasta i poznac ich życia nigdy w zyciu nie chcę!!! Proszę bardzo-jaka brzydula-Wrocławianka: Dostaje extazy od samego łapania tej rury!!! Kiedy na przystanku autobusowym spotkałąm moją koleżankę,która też czekała razem ze mną na autobus to umiliłyśmy sobie czas rozmowami i zaliłam się jej,że zakochałam się kiedyś w tym instruktorze jazdy z Twardogóry a on mnie nie chciał i,że Twardogórscy mężczyźni nie wiedzą co tracą bo niedawno odrzucił mnie taki i taki i tak dalej a ona mnie się zapytała czemu nie znajdę sobie chłopaka…we Wrocławiu!!! Czy ją co porąbało???!!!Nie nawidze Wrocławia!!! Kiedyś jeden z tych co mnie odrzucili powiedział mi,że w Twardogóze wielkiej miłości nie spotkam ale według mnie nie ma racji!!! Nie chciałąbym nigdy w życiu byc w związku z jakimś śmierdzącym Wrocławianinem!!!Tak mocno ich nie nawidzę parszywe kanalie!!! Mogę sobie poszukac wielkiej miłości w Kłodzku albo Oleśnicy albo w Poznaniu ale nigdy nie w dobrym Wrocławiu!!! A to jest kawałek pięknego Kłodzka: Tam jest 200 razy piekniej niż w Dobrym Wrocławiu i mieszkańcy sa mili.Znam osobiście parę osób z tego miasta i są wspaniali a nie to samo co w głupim Wrocławiu!!! Ale do końca życia chcę mieszkac w mojej najukochańszej Twardogórze,gdzie mieszkam od urodzenia i nie zamienię jej nigdy w życiu na śmierdzący Wrocław!!! Oto kościół w Twardogórze.Prawda,że piękny??? |
AutorTo jest dawny florianna.blog.onet.pl Było...
|