Prawda jest taka,że zawaliłam ekonomię i wykłady ze socjologii.Mam miec poprawki z tych przedmiotów ale do nich nie przysztąpię.
Dlaczego???Nie dlatego,że nic nie umiem i mam pietra tylko dlatego,że odbywają się w godzinach,w których nie mam możliwości powrotu do domu.O 18:10 kiedy to wybija godzina poprawek,jestem uziemiona,ponieważ ostatni pociąg do Twardogóry mam o godzinie 16:10!!!Nie mam innej możliwości jak nie podejśc do tych poprawek.Możliwośc przenocowania w Dobrym Wrocławiu nie wchodzi w grę,chyba,że będę miała blond włosy sięgające ramion i będę mierzyła 161 cm i będę miała chłopaka o imieniu Mikołaj/Paweł i będę nazywała się Aneta Zając!!! Nie nawidzę jej z całęgo serca i życze jej jak najgorzej!!! Nie nawidzę tego wstrętego miasta-Wrocławia!!! Proszę bardzo-oto idzie śmierdząca Wrocławianka z zakrwawionymi włoskami w kolorze blond i idzie szukac szczęścia w burdelu ale zanim natrafi na księcia z bajki w domu uciech i zatańczy nam na rurce,spotka biednego wieśniaka-Jacka: Nie wytrzymam dłużej we Wrocławiu!!!Po co ja chciałam wrócić na to głupie Nadodrze??? Jadę do Bensheim i tam znajdę moje szczęście!!! O ile ono jeszcze tam mieszka??? Gdzie jesteś F.P.???!!! Jadę do Bansheim.To tam chcę poszukac szczęścia.Dobra passa na Nadodrzu mnie opuściła.Jaki piękny rynek mają w Bensheim:
0 Komentarze
Nie przepadam za DJ Tiesto.Ale chcąc nie chcąc jestem wyśmiewana przez osoby z mojej klasy, które twierdzą,że zakochałam się w DJ Tiesto i za każdym razem śmieją się ze mnie,że zaproszą specjalnie dla mnie DJ Tiesto.Po co mi ten dryblas???!!!
Dla śmiałków z mojej klasy,którzy twierdzą,że zakochałam się w DJ Tiesto podaję fakt,że ów DJ będzie się żenił z ich rówieśnicą,w październiku 2008 roku. Jeśli ktokolwiek jest zainteresowany to podaję artykuły,które znalzałam na ten temat: „Ciężko stwierdzić czy jest to prawdziwa informacja, czy też kaczka dziennikarska,ale holenderska gazeta De Telegraaf podała w miniony weekend, że Tijs Verwest – Tiesto i jego dziewczyna Stacey Blokzijl zamierzą się pobrać 10 października 2008 roku. Informacja ta dotarła do serwisu trance.nu, którego to reporterzy próbowali potwierdzić tę wiadomość u samego Tiesto. Jak piszą na swoim portalu było to niemożliwe z powodu urlopu Tijsa, ale wieść tę potwierdził im management Tiesto. Portal trance.nu podaje, że Tiesto oświadczył się w zeszłym miesiącu swojej 19-letnie dziewczynie podczas pobytu na wyspie Mauritius. W tej chwili mają urlop, na którym zajmują się planami i przygotowaniami do ślubu. Informacja gdzie miałaby się odbyć ta uroczystość pozostaje tajemnicą. O Tiesto w internecie można było przeczytać już wiele plotek. Czy ta informacja posiada w sobie tyle samo prawdy co poprzednia o śmierci DJ-a? Pozostaje nam czekać na jakieś oficjalne wiadomości… swoją drogą to ciekawe, że ślub żadnego innego DJ nie wzbudzał takich emocji, prawda? Odbiegając od matrymonialnych sfer życia supergwiazdy, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy,Tiesto będzie główna gwiazdą gigantycznego eventu, który odbędzie się w Polsce na zakończenie letnich wakacji tego roku. Dokładnie kiedy i gdze? O tym przeczytacie jeszcze w tym tygodniu na FTB.pl*. Źródło: http://www.ftb.pl/news/54966_0_1/tiesto-si%C4%99-%C5%BCeni-w-pa%C5%BAdzierniku-czy-to-prawda.htm I jeszcze jeden tego typu artykuł: „Holenderski dziennik „De Telegraaf” donosi, że jeden z najlepszych DJów i producentów na świecie Tijs Verwest (znany jako Tiesto) planuje w roku 2008 stanąć na ślubnym kobiercu. O ile dla niego może to być kolejny powód do radości, o tyle jest to zła wiadomość dla wszystkich fanek, które wzdychały do artysty. Jak donoszą informacje, ceremonia zaślubin ma się odbyć 10 października bieżącego roku. Wybranką Tiesto jest dziewiętnastoletnia Stacey Blokzijl, a do zaręczyn doszło podczas pobytu pary w Mauritani (Afryka). Obecnie oboje są już pochłonięci planowaniem ceremonii, jednak nie ma to wpływu na pracę DJa. Tiesto zagra na zaplanowanych imprezach, z czego wspomnieć warto choćby o zbliżającym się Trance Energy. Na razie nie znamy szczegółów odnośnie planów DJa Tiesto i jego wybranki, gdyż para powstrzymuje się od jakichkolwiek wywiadów na ten temat. Obiecali jedynie, że wkrótce uchylą rąbka tajemnicy. Źródło: http://www.topdj.pl/news/1690/slub_tiesto_-_szczesliwy_dj_i_zalamane_fanki!.html Istnieją domniemania,że oślepiony miłością Tiesto nie widzi tego,że dziewczynka leci na jego kasę.Dokłądnie-ponieważ kto normalny widział żeby w tym wieku żenic się z tak dużo młodszą dziewczyną!!! Wiadomośc do osób z mojej grupy,które z chęcią czytają mojego bloga: To,że jestem prawie w wieku Tiesto,nie oznacza się,że WAS też musze tolerowac goowniarze z rocznika 1988!!!Jak ja WAS nie nawidzę!!!I niech to wywoła na uczelni aferę jak mocno ja WAS nienawidzę!!! Mogłabym byc uczennicą Hegla,Freud’a albo innego filozofa i dzięki temu byłabym najmądrzejsza na świecie.Nie lubię kobiet w ciąży a moi rodzice są niedokształceni i czasem widzę w nich ludzi z marsa niż rodziców. Zauważyłam dyskryminację,że kobieta ma tylko rodzic dzieci i miec męża a resztę to faceci rządzą.Nie znam żadnej filozofki tylko sami faceci sa w tym bajzlu filozoficznym a jeden podważa drugiego.Weber nie lubił Marksa i zawsze filozofowie dyskutowali nawzajem o tym co już było.To mi pasuje XD
Może i moje poglądy szokują ale każdy filozof szokował.Freud na przykład tym,że każde przejęzyczenie to ukryte pragnienia sexualne.Kopernik tym,że Ziemia kręci się wokół Słońca wokół własnej osi a Św.Aleksy swoją radykalną ascezą.Sokratesa otruto(przyjął truciznę z pokorą co szokowało).Ja jestem FILOZOFKĄ!!!Empiryzm szokował tym,że wszystko przypisywał naturze i to natura była filozofią…to wszystko może szokowac. Nie należę do tych osób,które odczuwają potrzebę bliskości.Jestem chyba św.Aleksym po reinkarnacji ale na upokorzenie sobie nie pozwolę. Pozatym ja wiem,że istnieją feromony i ja to czuję-ten śmiedzący zapach z jaj i pach faceta.Błeeee!!! Nie nawidzę dzieci!!!Lubię za to przebywac wśród seniorów.Oni są starsi i mądrzy.Wiele już przeżyli,np.drugą wojnę światową i dużo mogą opowiedziec jak za ich czasów było i jaka była wtedy młodzież i tak dalej.Ja pamiętam komunizm i PRL i jak to wtedy było ale oni pamiętają lata 40 i 50 a nawet i 60 i 70 XX wieku i tę zmiennośc z dekady na dekadę.Kouichi też lubił towarzystwo seniorów bo miał babcie i często z nią rozmawiał. Taka już jestem XD 1/29/2008 0 Komentarze Czy warto być geniuszem???W moich postach na tym blogu,mogliście znaleźc artykuł ściągnięty z onetu,dotyczący dzieci z ADHD.Międzi innymi pisało tam o sławnych ludziach,którzy cierpięli na to schorzenie.
Słyszałam o czymś takim jak „Zespół Genialnego Idioty”.Jest to schorzenie charakteryzujące się tym,że ktoś może byc uposledzony,może miec problemy z zapamiętywaniem i nauką ale pamięta bardzo dokładnie daty historyczne,nazwy ulic czy potrafi rozwiązywac skomplikowane zadania matematyczne pomimo trudności z innymi przedmiotami czy niedorozwojem umysłowym. Takie zjawisko nazwano „Zespołem Genialnego Idioty”.Przyczyny czegoś takiego nie są do końca znane ale zastanawiam się nad faktem,że skoro sławni ludzie byli geniuszami i cierpięli na rozmaite schorzenia czy odchylenia od normy to czy w ogóle warto byc geniuszem??? Ken był geniuszem.Umiał dobrze matematykę i był bardzo wysportowany.Mówiono o nim „cudowny chłopak”,”geniusz”,”prymus”… Mówiono o nim i jego wyczynach sportowych i naukowych w wiadomościach lokalnych i każdy go podziwiał.Tak naprawdę Ken czuł się bardzo osamotniony mimo sławy i tęsknił za swoim nieżyjącym bratem-Sammy’m.Czuł się niedoceniany przez swoich rodziców kiedy zył jego brat i pragnął jego śmierci.Jako mały chłopiec nie przejawiał żadnego geniuszu ale to się zmieniło gdy zaczął dorastac.Jego brat zginął w wypadku samochodowym.Po jego śmierci,Ken obiwiniał się za jego wypadek pomimo iz Sammy wpadł pod samochód podczas zabawy. Ken nie miał przyjaciół.Taki geniusz ale co mu z tej mądrości przyszło kiedy nie miał nikogo,z kim mógłby porozmawiac o normalnych sprawach???No właśnie.Czuł się samotny.Mimo wszystko wyrósł na dzielnego policjanta.Tylko,że dzieci dużo napłodził bo ma ich aż 3!!!To chyba wynik tego,że sam był osamotniony,więc pragnienie posiadania kogos sprawiło,że sobie ich tyle napłodził!!! 1/29/2008 0 Komentarze Ciężka praca się opłacaNawiązując do poprzedniego postu,powiem,że jeżeli człowiek ciężko na sobą popracuje może wszystko.
Świadczy o tym przykład Demostenesa.Teraz mówimy na kogoś kto sie płynnie wysławia,że „mówi jak Demostenes”.No właśnie.A jakby ktos nie wiedział to Demostenes nie zawsze płynnie mówił.Kiedyś miał problemy z wysławianiem się ale postanowił to zmienic.Od urodzenia miał te problemy,jednak cwiczył swoją wymowę biegając pod górke i wkładał kamyki do ust i wymawiał słowa,dzieki czemu nauczył płynniej się wysławiac.Po wielokrotnych cwiczeniach i ciężkiej pracy uzyskał zamierzony rezultat i wymawiał płynniej niż niejeden zwykły człowiek. Morał z tego taki,ze warto jest popracowac nad zamierzonym celam chociaż rezultaty nie będą widoczne od razu. No właśnie,bo kiedy zaczynamy mamy pełną motywację by zdobyc zamierzony cel.Jednak motywacja po wielu żmudnych próbach,kiedy nie widzimy żadnych postępów,sama się wypala i zostawiamy wszystko tak jak było,godząc się z tym,że już tego nie zmienimy.A czemuż to tak??? Mój wykładowca z wykładów z historii powszechnej XX wieku,opowiadał nam,że kiedys miał jakiś udar czy coś takiego i potem nie mógł nic mówic.Ćwiczył wytrwale u logopedy i teraz mówi tak jak przed udarem.Gdyby poddał się losowi to byc może nie odzyskałby swojego głosu.Cieszę się,że mu się to udało:))) Trzeba wierzyc w zamierzony cel. ATB o tym wie(pozatym tam w tle widac mnie XD) jak osiągnąc sukces. W poście pt.”Wierzę”,pisałam o tym,że wierzę w siebie i nie wierzę w coś takiego jak talent.Nadal tak sądzę.
Niedawno kupiłam sobie książkę z serii Witch,o przygodach Irmy,pt:”Nieziemska muzyka”.Kocham muzykę Techno i myślałam sobie co tam może pisac pozatym lubię książki z serii Witch to wspaniałe uzupełnienie mojej kolekcji no i kupiłam. Przeczytałam ją całą,jadąc w pociągu pośpiesznym z Nadodrza do Twardogóry i wyczytałam tam ciakawe rzeczy.Książka opowiadała o tym,że w Heatherfield odbywał się konkurs na najlepszy zespół.Startowała w nim Irma razem z Hay Lin i dwiema innymi koleżankami(nie czarodziejkami).Założyły zespół i nazwały się Nafrytowe Siostry.Miały silną konkurencję,między innymi zespół Cobalt Blue,w którym gra chłopak Will.Aby wygrac Bessie-nagrodę dla najlepszego zespołu i udział w finale,który już 5 razy pod rząd zdobyli Cobalt Blue,Irma użyła magii i…wygrały!!!Gdy dziewczęta za jakieś 2 tygodnie po wygranej,brały udział w finale natrafiły na jeszcze silniejszą konkurencję.Musiały zmierzyc się z gitarzystą o imieniu Ked i jego „niezmieską muzyką”.Chłopak był liderem zespołu Krzemienie a cokolwiek zagrał na swojej gitarze,którą nazwał Bratnią Duszą było odczuc tak intensywnie,że człowiek widział przed sobą obraz tego co chłopak gra.Krzemienie wygarły a Irma i pozostałe dziewczęta były rozczarowane. Po krótkim czasie,zapanowała taka moda na zespół Krzemienie,że ludzie uzależnili się od nich i ich muzyki.Nie było nic w tym dziwnego bo szał to szał ale gdy koleżanka Irmy,która była w zespole Nefrytowe Siostry,oszalała do tego stopnia,że nie wychodziła z domu i nie jadła nic i nie piła tylko siedziała w pokoju i słuchała utworów Krzemieni,Irma postanowiła porozmawiac z Kedem jak bardzo krzywdzi ludzi swoją muzyką.Nie było łatwo dostac się do gwiazdora,ponieważ ochroniarze,kamery i inne zabezpieczenia były nie do przegapienia. Z pomocą przyjaciółek Witch,Irma dostała się do Ked’a,który właśnie cwiczył swój najnowszy kawałek w stodole wielkiej farmy przerobionej na studio nagrań.Próbowały z nim porozmawiac, jednak chłopak nie chciał się przed nimi otworzyc.Dopiero kiedy dziewczęta ujawniły,że maja magiczne moce,Ked opowiedział im o swojej historii. Pochodzi z krainy o nazwie Bard,gdzie talent gra wielką rolę.Chodzi o talent muzyczny.Gdy ktos go nie ma-stoi na pozycji przegranej.Ked nie chciał byc gorszy od innych i pewnego dnia stworzył z magicznego drewna swoją gitarę-Bratnią Duszę za co został wygnany z Barda za wykroczenie,które popełnił.Tym wykroczeniem było oszustwo,które zastępowało mu talent-Bratnia Dusza.Od kiedy chłopak miał tę gitarę, zyskał talent jakiego nie miał nikt. Chłopak po wyganiu trafił do Heatherfield gdzie zaczął karierę muzyka i tak się zaczęła kariera Krzemieni.Witch zgodziły się mu pomóc. Historia kończy się tak,że gitara okazała się postacią Niszczyciela,który chciał zniszczyc krainę Bard.Witch i Ked go powstrzymały przed zburzeniem świata i Ked ponownie został przyjęty do swojego świata.Muzyka,którą grała gitara była dlatego tak niszcząca,ponieważ to był sam Niszczyciel,który przybrał taką postac. morał z tego taki,że nie talent się liczy tylko ciężka praca. Po zniszczeniu gitary czyli Niszczyciela,Ked nie miał znowu talentu ale jego dziewczynie-Anyi to wcale nie przeszkadzało.Podczas jego wygnania,tęsknili za sobą tak bardzo,że teraz nic nie było w stanie ich rozłączyc a talent nie miał tu nic do tego. Tak więc-ciężka praca a talent różnią się od siebie radykalnie.Talnet to mogą wróżki przy urodzeniu dawac jako dar a wszyscy ci,którzy go nie posiadają,mają cierpiec???NIE-ponieważ gdy człowiek nie ma talentu a weźmie się za siebie to dzięki ciężkiej pracy może osiągnąc zamierzony cel. O tym,że przeciwieństwa lubią się przyciągac,słyszał chyba każdy.Właśnie na takiej zasadzie dogadałam się i dobrałam z Kouichi.
Jestem osobą żywiołową,żywotną,rozkrzyczaną a Kouichi gdziekolwiek się pojawił,nie robił po sobie wielkiego szumu i przechodził bez większego echa.Jestem osobą,która wszystkie swoje uczucia wykrzykuje od razu(wie o tym dobrze moja grupa,która studiuje ze mną politologię kiedy to nasłucha się krzyków mojej radości gdy zdałąm i płaczów gdy nie zdałam i czeka mnie poprawka)i jak kogoś nie lubi to mówi mu to od razu.Kouichi natomiast wszystkie swoje uczucia zdusza aby nie martwic innych i sam próbuje rozwiązywac swoje problemy.Też sama rozwiązuję swoje problemy ale nie dusze w sobie uczuc tak jak on.Kiedy coś go gryzie to udaje,że nic mu nie jest i jest u niego wszystko ok ale wyraz twarzy zawsze go zdradzał. Dzięki temu,że byliśmy przeciwieństwem siebie, nawzajem się uzupełnialiśmy i nigdy się nie nudziliśmy.Po prostu byliśmy dla siebie stworzeni.Chociaż były fakty i pewne zachowania,które nas łączyły.Obydwoje nie mięliśmy prawdziwych przyjaciół.On tam u siebie w Iranie a ja na Nadodrzu i Twardogórze.Na siłe staraliśmy zdobyc przyjaźń kogos kto miał nas w 4 literach.To nas łączyło. Łączyło nas jeszcze wspólne zamiłowanie do podobnego ubioru.Mięliśmy podobny styl i lubiliśmy te same ciuchy lub w podobnym stylu(jak już idzie zauważyc gdy ogląda się moje albo jego fotki). Mimo,że tak dobrze się rozumięliśmy-nie chcięlibyśmy NIGDY razem zamieszkac czy tym podobne.Mówiłąm o nim „mężu” ale nie był to związek formalny(powiedzmy-uciekłam z ołtarza,he he XD). Jego miejsce było na froncie,a moje wówczas na Nadodrzu.On miał swoich „przyjaciół” we wojsku i razem pełnili misje a ja miałam swoich „znajomych” na Nadodrzu,którzy też mieli mnie gdzieś. Kouichi był człowiekiem niepowtarzalnym,jakiego już nigdy nie spotkam.Miał zamiłowanie do czapek z daszkiem(bejsbolówek)tak jak ja do daszków:)))Do końca życia nie zapomnę o nim… 1/28/2008 0 Komentarze 24 godziny z Das Boot'em[Czas: 02:15 – 03:40]
Pierwsza dodana scena stała się jednocześnie sceną otwierającą film – nie licząc oczywiście początkowego ujęcia podwodnego, gdy z ciemności wody powoli wyłania się okręt podwodny. Kapitan Henrich Lehmann (Jurgen Prochnow) wraz ze swoimi ludźmi jedzie samochodem na pożegnalny bal przed wypłynięciem na morze. Po drodze spotyka kompletnie pijanych ludzi ze swojej załogi, którzy rządkiem sikają na przejeżdżający samochód z porucznikiem w środku. Kierowca włącza wycieraczki [Czas: 06:22 – 06:54] Kolejna dodana scena wywodzi się w prostej linii od pierwszej z dodanych scen. Jeden z nowych ludzi Kapitana po złożeniu meldunku o uzupełnieniu przez okręt U96 prowiantu, amunicji i paliwa, skarży się, że w drodze na przyjęcie został był napastowany przez część załogi. Kapitan pyta się, czy doszło do inicjacji, na co marynarz odpowiada że tak Kapitan kończy rozmowę słowami: „Mnie też się to przytrafiło” Dodano również ujęcie wbiegającego na podium oficera z kieliszkiem szampana, który przez mikrofon wznosi toast. W oryginalnej wersji filmu od razu widzieliśmy go stojącego przy mikrofonie. [Czas: 13:55 – 14:33] Kapitan przedstawia załodze korespondenta wojennego Porucznika Wernera, który będzie towarzyszył załodze podczas rejsu. Kapitan w zabawny sposób oświadcza, że Werner ma ze sobą aparat fotograficzny, że opisuje bohaterów i żeby załoga dobrze się zachowywała. [Czas: 15:00 – 15:46] W wersji reżyserskiej skrócono o kilka sekund scenę wyjścia okrętu z portu, dodano za to ujęcie okrętu na pełnym morzu – jeszcze przed zanurzeniem, które to ujęcie w normalnej wersji filmu znajduje się kilka minut dalej. [Czas: 17:44 – 21:03] W tym miejscu pierwotnie znajdowała się scena na mostku, gdy Kapitan cieszy się, że ‚znowu wyszli w morze’. W wersji reżyserskiej znalazła się natomiast scena na mostku, podczas której Werner robi zdjęcia Kapitanowi i Bosmanom. Kapitan prosi Wernera o to, by zdjęcie robił jak będą już wracać z misji; wtedy będą mieli brody. Kapitan nie chce, aby Anglicy oglądali na zdjęciach elegancko ogolonych marynarzy wyglądających jak ‚dzieciaki uczepieni spódnicy mamusi’. Narzeka też na to, że wśród nowej, młodej załogi czuje się staro, a misję nazywa ‚dziecięcą krucjatą’. Dodano też scenę kolacji, podczas której Kapitan pyta nowego rekruta o pochodzenie, a po jego wyjściu na wartę mówi o nim: „Nasz nowy meksykański rekrut. Młoda maszyna. Wykonuje wszystkie rozkazy z miejsca”, na co jeden z Bosmanów stwierdza żartobliwie: „Jest tak spięty, że mógłby rozłupywać orzechy pośladkami”. Ten komentarz spotyka się z groźnym spojrzeniem Kapitana. [Czas: 25:19 – 27:30] Nieco inaczej zmontowano scenę rozmowy Wernera z Ullmanem, który wyznaje w tajemnicy, że jest zaręczony z francuską kwiaciarką, która na dodatek jest w ciąży. Jest to jednak zmiana zauważalna tylko podczas synchronicznego oglądania obydwu wersji filmu i nie ma żadnego wpływu na odbiór samej sceny. Nie ujęto ani nie dodano tu żadnego dodatkowego dialogu. [Czas: 30:34 – 33:39] Werner zbudzony w nocy hałasami, zrywa się z koi uderzając głową o sufit. Wychyla głowę na korytarz, gdzie załoga głośno żartuje na temat wielkiego tyłka jednego z nich. Później żarty załogi obracają się wokół brzydkiego zapachu spowodowanego tłustymi włosami i brudnymi skarpetami. Gdy żarty zupełnie zaniżają poziom, zażenowany Werner kładzie się z powrotem spać. Dodano, a raczej przeniesiono tu scenę nasiadówki w kajucie Kapitana (tej samej nocy), gdzie Chef rozwiązuje krzyżówkę, a Werner podpowiada mu hasła. W końcu radiotelegrafista przynosi rozszyfrowaną wiadomość, Kapitan wstaje i wychodzi z kajuty na mostek (cała ta scena jest w wersji oryginalnej w dalszej części filmu, w nieco skróconej wersji – Kapitan nie wychodzi z radiotelegramem z kajuty). W wersji reżyserskiej za to, nieco skrócono ujęcie w którym Kapitan dochodzi do stołu z mapami; nie widać na przykład jak zaraz za nim wchodzi część załogi. Widzimy od razu, jak kilku marynarzy już stoi w drzwiach. W tym momencie film wraca na tory znane już z normalnej wersji. [Czas: 35:03 – 35:22] Wydłużono ujęcie, w którym Werner, przeciskając się przez zatłoczony korytarz zbrojowni, robi zdjęcia marynarzom nacierającym torpedy wazeliną. [Czas: 37:04 – 37:22] Przed ujęciem ukazującym Wernera śpiącego nad dziennikiem, dodano krótkie ujęcie Ullmana piszącego list do ukochanej. W tym miejscu, w oryginalnej wersji filmu znalazła się wspomniana nieco wyżej sekwencja w kajucie kapitana. W wersji reżyserskiej mamy w zamian dodanych kilka nowych scen, o czym poniżej. [Czas: 37:34 – 41:54] Dodano sekwencję alarmu bojowego. Okazuje się jednak, że dostrzeżony na powierzchni obiekt, nie zauważa okrętu podwodnego i płynie dalej, omijając naszych bohaterów, którzy mogą już z ulgą odetchnąć. Kapitan postanawia nie atakować samotnego statku, gdyż ten porusza się zbyt szybko. Kolejna dodana scena, to kolacja, podczas której oficerowie zajadają cytryny i rozmawiają o warunkach panujących na okręcie. Kapitan chwali konstrukcję maszyny, wykonanie wnętrz z drewna, darmowe jedzenie i brak telefonu czy poczty. Stwierdza, że mają tu jak „pączki w maśle” Werner dopowiada pół żartem pół serio, że tu jest jak w raju, a Chef stwierdza, że marynarze także mają tu luksus; nie muszą dużo pracować, a i palić papierosy swobodnie mogą. Scenę tę kończy motyw przygotowania przez jednego z oficerów specjalnego Drinku o nazwie U-Boot, oraz samokrytyczny komentarz Kapitana przeglądającego dziennik pokładowy. Stwierdza, że jedyne ich osiągnięcie jak dotychczas, to udana ucieczka pod wodę przed jednostką nieprzyjaciela, i że Anglicy przestali popełniać błędy. W wersji reżyserskiej w tym miejscu umiejscowiono scenę, w której szef mechaników krzyczy do swoich ludzi aby odcięli dopływ dodatkowego paliwa, natomiast w wersji oryginalnej, przed tą sceną znajduje się jeszcze cała, długa sekwencja z badaniem miejsc intymnych marynarzy, w poszukiwaniu wszy, która to scena w wersji reżyserskiej została przesunięta znacznie dalej. [Czas: 42:06 – 42:15] Nieco wydłużono scenę z szefem mechaników rozkazującym swoim ludziom odciąć dopływ paliwa, o ujęcie na którym Szef mechaników samodzielnie zamyka dwa zawory, kręcąc dwiema korbami zamocowanymi na suficie. Dodano też ujęcie załogi, która zrywa się do pracy. [Czas: 42:50 – 43:31] W tym miejscu dodano sekwencję na którą składa się radość załogi z faktu, że nareszcie będą mogli wykorzystać w walce tak pieczołowicie przygotowane torpedy. Dodano też ujęcia na pomoście, gdy Kapitan z radością krzyczy do Wernera, że płyną zapolować na 30 frachtowców. Kapitan zwierza się Wernerowi, że wzrusza go widok statków i U-bootów na pełnym morzu. [Czas: 43:46 – 49:00] Między poprzednią a tą dodaną sceną znajduje się wycinek filmu znany z wersji oryginalnej, ukazujący pracę maszynowni i okręt na powierzchni, wśród fal. W oryginalnej wersji filmu Kapitan w tym miejscu ostatecznie schodzi z pomostu do wnętrza okrętu, natomiast w wersji reżyserskiej dojdzie jeszcze do jednego zanurzenia, zanim zostanie wykorzystane wspomniane wyżej ujęcie Kapitana schodzącego pod pokład. Pogoda załamuje się i Kapitan stwierdza, że w takiej widoczności mogli ominąć Brytyjczyków nawet o tym nie wiedząc. Wszyscy schodzą pod pokład, a okręt zanurza się. Werner pyta jednego z marynarzy co się dzieje, na co ten odpowiada mu, że w takiej pogodzie więcej słychać niż widać. Obsługa radaru i sonaru w towarzystwie Kapitana nasłuchuje, czy na powierzchni znajduje się coś do ‚ustrzelenia’. Niestety, odpowiada im cisza. Okręt ponownie wynurza się (w międzyczasie dodano jeszcze krótkie ujęcie z maszynowni, w którym Szef mechaników przez specjalną ‚trąbkę’ przysłuchuje się pracy cylindrów) i dopiero teraz jest ujęcie Kapitana schodzącego pod pokład, znane z wersji oryginalnej. [Czas: 50:33 – 51:30] Wydłużono scenę w której Kapitan przez peryskop rozgląda się za dostrzeżonym na powierzchni Niszczycielem. Dodano ujęcia nieruchomych, skupionych twarzy marynarzy, oczekujących w napięciu na rozwój wypadków. W końcu Kapitan każe postawić wszystkich w stan bojowy. [Czas: 52:44 – 53:13] Kapitan wciąż obserwuje przez peryskop zbliżający się okręt wojenny nieprzyjaciela. Słyszy od swoich ludzi, że okręt wyrzucił właśnie bomby głębinowe, i że obsługa wyrzutni torped jest gotowa do ‚odpowiedzi’. Wnętrze wyrzutni torpedowej zostaje rozświetlone niebieskim światłem. [Czas: 53:50] Dodano ujęcia na których widać spadające i eksplodujące bomby głębinowe. W wersji oryginalnej pokazano jedynie wnętrze okrętu podwodnego wstrząsane wybuchami. [Czas: 54:56 – 1:09:50] W wersji oryginalnej, Niszczyciel po zrzuceniu kilku bomb głębinowych, odpływa. W wersji reżyserskiej zaś, przez długi czas pływa na powierzchni i zarzuca okręt naszych bohaterów bombami głębinowymi. Kapitan decyduje się zejść na głębokość 150 metrów, co kadłub okrętu z trudem wytrzymuje. W końcu Niszczyciel daje na wstrzymanie. Kapitan wraz z najbliższą obstawą je kolacje, podczas której rozmawiają na temat uszkodzeń maszynowni, oraz o tym, że Niszczyciel mógł już odpłynąć, ale równie dobrze mógł zgasić silniki i czeka na powierzchni, aż okręt naszych bohaterów się wynurzy. Mechanicy tymczasem dokonują napraw maszynowni, okręt po ‚zbadaniu terenu’ wreszcie wypływa na powierzchnię, a załoga organizuje sobie szaloną imprezę (z tańcem, muzyką i przebierankami) której zwariowany nastrój przerywa informacja, że Niemcy zaczynają tracić na wojnie przewagę. Dopiero po tych scenach, w wersji reżyserskiej znalazło się miejsce dla całej sekwencji badania załogi na obecność wszy, która to sekwencja zostaje przerwana jeszcze jedną dodaną sceną, o której oczywiście piszę poniżej [Czas: 1:10:44 – 1:12:06] Jest to scena kolacji, podczas której Kapitan i jego ludzie zajadają się jakimś bliżej niesprecyzowanym mięsem ‚z włosami’. Wspomniany na początku ‚Meksykański rekrut’ stwierdza, że takie mięso powinno się golić, na co Chef mówi mu, że coś jest nie tak z jego brwiami i powinien on jak najszybciej udać się do lekarza, co w prostej linii prowadzi nas do drugiej części sceny z ‚badaniem załogi na obecność wszy’, w której nasz ‚rekrut’ zagląda do kajuty lekarza i widzi ustawionych w rządku marynarzy ze ściągniętymi spodniami – która to scena zamieszczona była w oryginalnej wersji filmu znacznie wcześniej i nie miała nic wspólnego z ‚chorobą brwi’ „Meksykańskiego rekruta” [Czas: 1:13:38 – 1:18:01] W oryginalnej wersji filmu, jeden z marynarzy stojących na pomoście miał w tej scenie wypadek i cały zakrwawiony został zniesiony pod pokład. W wersji reżyserskiej marynarze po prostu schodzą pod pokład, a żaden wypadek (na razie) nie ma miejsca. Okręt zanurza się pod wodę, nastaje noc; w tym miejscu jest wstawiona scena, która w normalnej wersji filmu pojawia się po spotkaniu na pełnym morzu okrętu podwodnego Thomsena. W tej scenie Kapitan rozmawia przez chwilę z radarowcem Hinrichem o tym, że U-Booty to najbezpieczniejsze okręty jakie istnieją, po czym prosi Hinricha o włączenie płyty gramofonowej i obydwaj zasypiają przy muzyce. Kamera pokazuje jeszcze kilka ujęć śpiącej załogi i okręt zanurzający się coraz głębiej. Nastaje dzień i dopiero teraz, na pomoście wynurzonego okrętu ma miejsce wypadek jednego z marynarzy, znany z normalnej wersji filmu. [Czas: 1:19:19 – 1:19:55] Skrócono o kilka sekund ujęcie, na którym marynarze wciągają rannego kolegę pod pokład. Drugą zmianą w tym przedziale czasowym jest ujęcie zanurzającego się okrętu. Nie wiedzieć czemu, jest to odbicie lustrzane tego, co widzieliśmy w wersji oryginalnej [Czas: 1:21:56 – 1:22:22] Wydłużono o kilka sekund scenę, w której Chef pokazuje Wernerowi zdjęcia swojej rodziny. [Czas: 1:24:28 – 1:26:04] W wersji oryginalnej, po spotkaniu na otwartym oceanie okrętu podwodnego dowodzonego przez Thomsena, zapada noc i wtedy jest scena w której Kapitan rozmawia z radarowcem, słuchają razem muzyki i zasypiają (o której to scenie pisałem nieco wyżej). W wersji reżyserskiej natomiast, tuż po spotkaniu okrętu Thomsena, Kapitan Lehmann aż kipi ze złości, gdyż – jak stwierdza – Niemiecka flota dysponuje na całym Oceanie jedynie 12 sztukami U-Bootów, a oni na tak ogromnej powierzchni niemal zderzyli się ze ‚swoim’. Zaczynają się też poważne obawy o to, że wśród trwającego kilka dni sztormu, nasi bohaterowie zaczynają się gubić. [Czas: 1:26:45 – 1:27:15] Gdy Werner wychodzi na pomost, kamera jeszcze przez kilka sekund pokazuje pozostałych na pokładzie marynarzy. W wersji reżyserskiej jest jeszcze maleńka różnica w scenie na pomoście; Werner pokazany jest w momencie, gdy przykłada już sobie lornetkę do oczu, natomiast w wersji oryginalnej widzieliśmy jak dopiero wychodził na pomost. [Czas: 1:31:34 – 1:32:45] Po wystrzeleniu torped do konwoju, Kapitan zauważa na godzinie 12 wrogi Niszczyciel. W wersji oryginalnej okręt podwodny zanurza się pod wodę i już po chwili widzimy i słyszymy, jak wystrzelone do konwoju torpedy dosięgają celu. W wersji reżyserskiej dodano scenę, w której cała załoga U-Boota w skupieniu nasłuchuje i wyczekuje uderzenia torped w cel. Marynarze nawet odmierzają czas do uderzenia [Czas: 1:32:55 – 1:33:07] Wydłużono nieco scenę w której Kriechbaum ogłasza załodze, że właśnie trafili wrogie statki transportowe (każe on rozentuzjazmowanym marynarzom być cicho, aby móc usłyszeć kolejne trafienia), a także dodano ujęcie drugiej torpedy trafiającej w cel. W wersji oryginalnej nie było to pokazane, a jedynie zaznaczone w dźwięku i uśmiechu na twarzy Chefa [Czas: 1:34:11 – 1:36:07] Załoga nasłuchuje jak statki z konwoju przeciwnika idą na dno. Kapitan jest dumny, że właśnie odpłacili się wrogowi i jest pewien, że wrogie Niszczyciele popłynęły w złym kierunku, a okręt jest już bezpieczny. Gdy Kapitan każe dać ‚oba silniki naprzód’, orientuje się, że Niszczyciele nad nimi właśnie przystępują do ataku, co spokojnie kwituje słowami: „Teraz zobaczymy co powiedzą” – jakby był świadom specyficznej gry w szachy z wrogiem i że teraz nastąpi ruch przeciwnika. [Czas: 1:37:54 – 1:38:12] Zanim Kriechbaum dojdzie z latarką do załogi, w poszukiwaniu uszkodzeń kadłuba przez chwilę ogląda sufit w korytarzu. [Czas: 1:42:34 – 1:42:57] Kapitan pyta się Radarowca o namiar. Ten odpowiada: „50 i zbliża się”. [Czas: 1:43:35 – 1:43:50] Gdy Kapitan wydaje rozkaz zejścia niżej o dodatkowe 30 metrów, w wersji oryginalnej od razu jest cięcie i widzimy ujęcie okrętu obniżającego się w wodzie. W wersji reżyserskiej dodano jeszcze krótkie ujęcie, na którym Chef wydaje odpowiednie rozkazy załodze. [Czas: 1:44:22 – 1:44:33] Podczas schodzenia o 30 metrów niżej, dodano jedno krótkie ujęcie na którym załoga w skupieniu czeka na rozwój wypadków. [Czas: 1:44:52 – 1:45:04] Kolejne dwa ujęcia milczącej załogi. [Czas: 1:48:06 – 1:48:22] I trzecie ujęcie czekającej w napięciu załogi [Czas: 1:50:12 – 1:50:24] Do sceny szukania przecieków po eksplozji bomby, dodano krótkie ujęcie nabierającej wody torpedowni. [Czas: 1:52:48 – 1:53:13] Do sceny w której Kapitan (po załamaniu nerwowym Johanna) siada, zdejmuje czapkę i odkłada broń, dodano kilka słów, w których Kapitan stwierdza: „Już go nie ma. Co za wstyd” – mówi tak oczywiście o Johannie. Monologu Kapitana słucha z uwagą załoga. [Czas: 2:02:05 – 2:04:44] W kajucie siedzi Kapitan, Werner i kilku innych członków załogi. Dołącza do nich jeszcze jeden, który zdaje raport o innych U-Bootach i ich ‚osiągnięciach’ na polu bitwy. Pyta się też Kapitana o to, czy mogliby dołączyć do pozostałych niemieckich okrętów podwodnych, na co Kapitan nie zgadza się, z powodu 5 godzin ewentualnej drogi do pokonania. Na koniec pada pytanie o datę powrotu do portu, na co Kapitan stanowczo odpowiada: „Wrócimy kiedy będzie pora”. Dodano jeszcze ujęcie Kapitana siedzącego w swojej kajucie i dokonującego w dzienniku pokładowym wpisu o zatopionych statkach przeciwnika. [Czas: 2:07:24 – 2:09:20] Szyfrant przekazuje Kapitanowi potrójnie szyfrowaną wiadomość. Kapitan udaje się do swojej kajuty, gdzie otwiera szafkę z książkami kodów. Przed tą sceną wstawiono dodatkowo inne niż w wersji oryginalnej ujęcie okrętu płynącego na powierzchni wody – niebo jest tym razem zachmurzone, a słońca praktycznie nie widać. W wersji oryginalnej krajobraz był znacznie milszy dla oka, gdyż przez kłębowisko chmur przedzierały się jasne promienie słońca. [Czas: 2:10:51 – 2:11:24] Na mostku, jeden z Oficerów żali się Wernerowi na decyzję Kapitana, o płynięciu przez Cieśninę Gibraltarską. Mówi, że roi się tam od okrętów bojowych i płynięcie tam, to najszybszy sposób na zejście z tego Świata. [Czas: 2:15:37 – 2:16:04] Załoga spokojnie czeka aż okręt dobije do Wezery i silniki zostaną wyłączone. Kapitan stojący na mostku woła Oficerów na zewnątrz. Do wejścia Oficerów i Kapitana do sali balowej dodano, a raczej wydłużono nieco ujęcie otwieranych drzwi, które to ujęcie w normalnej wersji filmu pokazywało jedynie ostatnią fazę otwierania drzwi. [Czas: 2:19:40 – 2:20:44] W scenie na pokładzie Wezery wydłużono motyw Kapitana z fałszywą uprzejmością dopytującego się załogi U-Boota o to, ‚jak to jest, gdy nad Wami czai się wróg’, na co odpowiada mu jeden z Oficerów: „Jest ciemno”, „I cicho” – dopowiada inny, „Aż ktoś nie dostanie czkawki” – żartuje trzeci. Po chwili załoga U-Boota prostuje słowa kolegi, że niby chodziło mu o użycie cichego napędu Na końcu tej wydłużonej sceny zauważyć można inaczej nakręcone i zmontowane ujęcie wejścia do sali gości z Madrytu. W wersji oryginalnej pokazani oni byli na pierwszym planie, jak jeden z członków załogi Wezery otwiera im drzwi i wprowadza na salę. W wersji reżyserskiej obserwujemy to przez ramiona załogi U-Boota, która widnieje na pierwszym planie. [Czas: 2:41:00 – 2:42:00] Dodano ujęcie wdzierającej się wody, oraz próbę zatkania jednego z zaworów, a także krótką scenkę w której opatrywany jest, zraniony strzałami z samolotu Pierwszy Oficer. Ponadto, skrócono o kilka sekund jedną ze scen, w której marynarze pracują przy pękniętych rurach. [Czas: 2:45:29 – 2:45:42] Wydłużono ujęcie, na którym kamera podąża za wiadrem z wodą, podawanym przez marynarzy z rąk do rąk. [Czas: 2:45:48 – 2:46:00] Wydłużono nieco ujęcie, w którym Chef opuszcza zalany przedział, oraz zmieniono kadrowanie i wydłużono kolejne ujęcie, na którym Kapitan w milczeniu czeka na raporty o uszkodzeniach. W tle widać marynarzy wybierających wodę z zalanych pomieszczeń i słychać ich rozmowy, w których pada hasło o potrzebie zorganizowania większej ilości ludzi do pomocy. [Czas: 2:47] Zmieniono nieco pierwszą fazę ujęcia, w którym Chef biegnie (omijając pracujących marynarzy) i krzyczy: „Musi się udać!”. [Czas: 2:49:45 – 2:51:41] W tym miejscu pociągnięto dalej rozmowę Kapitana z Chefem który opiekuje się postrzelonym na mostku I-szym Oficerem. Chef stwierdza: „Nie wygląda za dobrze”. Kapitan wychodzi z kajuty i spotyka jednego z mechaników, który melduje mu, że zaczynają panować nad sytuacją. Jeszcze jedna dodana w tym miejscu scena, to Kapitan chodzący z latarką po korytarzu i sprawdzający czy u śpiących marynarzy wszystko jest w porządku. Jednemu z marynarzy próbuje poprawić aparat do oddychania, który podczas snu wysunął mu się z ust. Marynarz budzi się, a Kapitan mówi mu, aby bardziej uważał. [Czas: 2:52:48 – 2:53:00] W normalnej wersji filmu najpierw było ujęcie śpiącego na siedząco Chefa, a dopiero po tym, kamera pokazywała przyglądającego mu się Wernera. W wersji reżyserskiej przed śpiącym Chefem dodano ujęcie, w którym Werner pokazuje się w drzwiach, spacerując w nocy po okręcie. [Czas: 3:09:10 – 3:09:40] Do monologu Kapitana mówiącego: „Oby tylko ‚diesle’ wytrzymały, to może wyjdziemy z tego cało”, dołożono zbliżenie na twarz radiotelegrafisty, natomiast ujęcie na którym w wersji kinowej widzieliśmy na pierwszym planie radiotelegrafistę, a na drugim zasypiającego Kapitana, zastąpiono zbliżeniem na twarz radiotelegrafisty, w dodatku sfilmowanego z innej strony, niż miało to miejsce w oryginalnej scenie. Odkąd po raz pierwszy ujrzałam port miejski na Nadodrzu,i akurat kończyłam zaoczne liceum ogólnokształcące,zamarzyło mi się studiowac transport śródlądowy XD
Chciałam pracowac w porcie miejskim i dowodzic barkami.Nie wykluczone,że zostałabym kapitanem barki.Zawsze marzyłam o czymś podobnym.Jednak później zachciało mi się dyskatury na Nadodrzu i zostac królową Nadodrza.Wtedy poszłam na politologię i tak już zostało i chyba zostanie. Jednak i tak kiedyś chociaż raz chciałąbym zakosztowac jak to jest byc kapitanem okrętu. Chciałabym przeżywac przygody równie fascynujące co załoga U96.To moje marzenie,które jeszcze nie spełniło się ale wierzę,w to,że kiedyś tak będzie. Wiem,wiem-pisałam,że mój wymarzony zawód to DJ.Też marzę o tym by zostac sławną DJ-ką ale jeszcze bardziej pragnę by zostac kapitanem U-Boot’a.Jeśli będę dyktatorką to będę mogłą sobie pozwolic na rejs jakimś U-Bootem wojennym. Polska też miała swojego U-Boot’a na równi z U96.Okręt nazywał się „Orzeł” i też pływał za czasów II wojny światowej. Chciałabym chociaż raz doświadczyc jak to jest byc kapitanem i kierowac ludźmi na U-Boocie. Zbieram wszystko co ma związek z Das Bootem i łodziami podwodnymi.Mam w swojej kolekcji jak na razie mało tego ale zbierałam to szybciej niż zaczęłam kolekcjonowac Witch i Winx. Nie traktuję tego jako pasji-to dla mnie fanatyctwo XD To dla mnie świętośc XD 1/28/2008 0 Komentarze O Das Boocie XDTo co tutaj teraz napiszę,wzięłam ze strony:
http://www.kmf.org.pl/dir_cut/das_boot.html „Okręt” w reżyserii Wolfganga Petersena to klasyka kina wojennego. Film, który śmiało można postawić na półce obok „Czasu apokalipsy”, „Plutonu”, czy „Łowcy jeleni”. Petersen pokazał kawał wojny, ale tym razem oglądanej z perspektywy tych ‚złych’. Dzieło niemieckiego reżysera doskonale ilustruje tezę, że Ci źli to zawsze druga strona; nie my. U-Booty podczas II Wojny Światowej siały postrach i grozę, wszak niczym duchy, pojawiały się nagle, atakowały, zatapiały cel i znikały w głębiach oceanu. Przez tę przeraźliwą otoczkę i mgiełkę tajemnicy osnuwającą zabójczą broń III Rzeszy, zapomniano, że U-Booty – podobnie jak wszystkie inne okręty wojenne – posiadały ludzką załogę. Załogę pełną indywidualności, oryginałów, ludzi mających uczucia, emocje, pasje, sumienie i jego wyrzuty. Nie przypadkowo Wolfgang Petersen na początku filmu zamieścił planszę informującą, że z 40 tysięcy marynarzy stacjonujących na U-Bootach, 30 tysięcy nigdy nie wróciło do domów. Akcja „Das Boot” skupia się ściśle na członkach jednego z niemieckich okrętów podwodnych. Petersen pokazuje ludzi snujących się ospale po korytarzach, ich niewybredne poczucie humoru, rozterki, tęsknotę za domem… zestawiając to ze scenami, w których na odgłos ALARMU BOJOWEGO, Ci ludzie stają się idealnie działającymi, szybkimi i precyzyjnymi maszynami wojennymi, z których każda jest maleńkim trybikiem składającym się na funkcjonowanie i niszczycielską moc Okrętu podwodnego, słynnego U-Boota. A wszystko to przedstawione jest niezwykle realistycznie i sugestywnie, dzięki klaustrofobicznym wnętrzom okrętu podwodnego i zdjęciom Josta Vacano – niezapomniane ‚jazdy’ przez ciasne korytarze. Nie da się też zapomnieć nieco smutnego, powolnego muzycznego motywu przewodniego, który brzmi jednocześnie jak tęsknota za powrotem do domu, ale i wezwanie do walki, do zwycięstwa. Drugim motywem muzycznym wartym wzmianki jest niezwykle szybki, energiczny utwór ilustrujący sceny bojowe. To tyle od strony technicznej. Głównym bohaterem filmu jest Werner, korespondent wojenny, który towarzyszy Kapitanowi Henrichowi Lehmannowi (niezapomniana rola Jurgena Prochnowa) w misji bojowej. To właśnie poprzez oczy Wernera poznajemy wnętrze okrętu, kajuty, torpedownie, mechanizmy, ale przede wszystkim ludzi podczas wykonywania obowiązków, wypoczynku i walki. Film Petersena pozbawiony jest jednak patosu (tak nachalnie wciskanego do niemal każdego filmu przez Amerykanów), nie mówi nam, że tym razem Niemcy są OK, a Anglicy NIE. Pokazuje nam „Okręt” wizję wojny takiej, jaka była, bez idealizowania czy wybielania / oczerniania którejkolwiek ze stron. Możemy jednak tym razem dostrzec ludzi także w Niemcach, normalnych, czujących, którzy przeważnie w filmach wojennych ograniczani byli do wykrzykiwania HALT! HALT! czy ZIEG HAIL! „Okręt” to film o żołnierzach, marynarzach, o woli walki, przeżycia – nieistotne po której stronie walczą i czy Bóg jest ‚z nimi’, czy z tymi drugimi. A na pytanie czy ów Bóg jest z którąkolwiek ze stron, w niezwykle dosłowny i celny sposób, nieświadomie odpowiada wstrząsający finał filmu, który dodatkowo wybija dzieło Wolfganga Petersena ponad przeciętność. Aż dziw bierze, że reżyser tak doskonałego i spójnego dzieła filmowego jakim jest „Okręt”, nakręcił w roku 2004 zupełnie niestrawną „Troję”. Wracajmy jednak do meritum sprawy: po wielu latach od kinowej premiery, Petersen zdecydował się przemontować film i wydłużyć go o wiele wyrzuconych z wersji kinowej scen. Film w wersji reżyserskiej pokazywany był na festiwalu CAMERIMAGE 2001 (gdzie miałem przyjemność zobaczyć go po raz pierwszy), a obecnie dłuższa, reżyserska wersja dostępna jest w Polsce na DVD i trwa 216 minut. Film został w bardzo wielu miejscach rozbudowany, mnóstwo scen zostało wydłużonych, a kilka zmieniło nawet swoje miejsce. Z wyżej wymienionych powodów, poniższy opis dodanych / zmienionych / przyciętych / wydłużonych / przeniesionych scen, będzie się wydawał nieco chaotyczny, ale uwierzcie mi, że Petersen tak przetasował kolejność scen i rozbudował mnóstwo wątków, że z wielkim trudem udało mi się przez wszystko przebrnąć, aby nie pogubić się w montażowej plątaninie i niczego nie pominąć. Samo opisanie wszystkiego tak, aby było w miarę czytelne, było sporym wyzwaniem, mam jednak nadzieję, że poniższy tekst będzie się Wam czytało w miarę dobrze i zrozumiecie co i gdzie miałem na myśli, tworząc ten dość skomplikowany logistycznie tekst „ ***************************************** Za to go kocham XD XD XD |
AutorTo jest dawny florianna.blog.onet.pl Było...
|